Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Eseje

 

Eseje

Nowe Życie Gospodarcze

Magazyn Olimpijski

Prawo i Gospodarka

Przegląd

Panorama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Od Adriatyku do Bałtyku

 

        Choć znakiem czasów jest wszechobecna globalizacja, to równocześnie w wielu zakątkach Ziemi trwają procesy integracji regionalnej. Jedne są bardziej zaawansowane, inne mniej, ale wszystkie warto postrzegać również na tle globalizacji. Tym bardziej, że niektórzy intelektualiści i politycy sądzą, iż regionalne ugrupowania mogą chronić jak antidotum przed dominacją światowego kapitalizmu, który często utożsamiany jest z "westernizacją" albo - gdy tym "Zachodem" jest się już od dawna - z "amerykanizacją". Te ugrupowania wszakże postrzegać trzeba jako swoisty wehikuł promujący bardziej zrównoważone dojrzewanie zintegrowanego rynku światowego. Liczne i silne instytucje regionalne mogą wnieść więcej ładu i równowagi do globalnego układu ekonomicznego i politycznego, co powinno sprzyjać dalszemu postępowi "globalizacji z ludzką twarzą", a nie stanowić dla tego procesu alternatywy. To byłoby bowiem nieracjonalne.

        W takim przekonaniu utwierdza mnie także przebieg dyskusji podczas interesującej międzynarodowej konferencji oceniającej pierwszą dekadę posocjalistycznej transformacji, a na tym tle europejskie wyzwania i szanse oraz rolę tzw. Inicjatywy Środkowoeuropejskiej. Akurat Włochy pełnią funkcję przewodniczącego Inicjatywy, stąd też spotkanie polityków i uczonych z 17 krajów członkowskich odbyło się w Forli pod Bolonią.

Gdy w listopadzie 1989 roku, na spotkaniu w Budapeszcie, rodziła się ta inicjatywa, Polski tam nie było. Początkowo uczestniczyły w niej tylko cztery państwa - Austria, Jugosławia, Węgry i Włochy - powstało więc tzw. Quadragonale. Rok później włączenie się ówczesnej Czechosłowacji poszerzyło formułę. W roku 1991 dołączyła Polska i wyłoniło się Hexagonale. Gdy zaś w kolejnym roku - po rozpadzie dawnej Jugosławii na pięć niezależnych republik - trzy z nich, tj. Bośnia-Herzegowina, Chorwacja i Słowenia pozostały w ramach tego luźnego stowarzyszenia, przyjęto obecną nazwę. Gdy w następnym roku dołączyła jeszcze Macedonia, a zarazem wyodrębniły się niezależne Czechy i Słowacja - ugrupowanie liczyło 10 członków. W roku 1996 dołączyły kolejne kraje: Albania, Białoruś, Bułgaria, Mołdawia, Rumunia i Ukraina. Cykl się domknął, gdy w listopadzie 2000 roku nowa Jugosławia przystąpiła do Inicjatywy, która teraz liczy 17 członków, w tym 15 państw posocjalistycznych - od najbardziej rozwiniętej Słowenii do najbardziej zacofanej Albanii.

        W ugrupowaniu tym prym wiodą Włosi, którzy również w największym stopniu finansują różne formy aktywności Inicjatywy. Polegają one nie tylko na działalności edukacyjnej, pracach studialnych oraz pomocy technicznej, zwłaszcza z zakresu funkcjonowania rynków finansowych oraz zamian prawa gospodarczego, ale także - we współdziałaniu z EBOiR - na doprowadzaniu niektórych wstępnych pomysłów dotyczących rozwiązywania lokalnych i regionalnych problemów strukturalnych i produkcyjnych do fazy projektów inwestycyjnych znajdujących twarde finansowanie bankowe, jak na przykład pomoc w zorganizowaniu hurtowego rynku płodów rolnych w Chorwacji.  

        Inicjatywa Środkowoeuropejska to jednak coś więcej. Geopolityczne położenie skazuje kraje w niej uczestniczące na poszukiwanie coraz to nowych form współpracy i sukcesywnego zbliżania się nie tylko na płaszczyźnie ekonomicznej. Być może, kiedyś wszystkie one znajdą się w ugrupowaniu, gdzie zakres integracji jest niepomiernie większy - w Unii Europejskiej - ale to bardzo odległa perspektywa dla niektórych krajów. Pomimo wciąż jakżeż zróżnicowanych poziomów rozwoju sąsiedztwo i bliskość kulturowa powinna skłaniać to pogłębiania współpracy w regionie. Okazuje się jednak, że cały czas jest to bardziej postulat niż rzeczywistość; jeśli kontakty się rozwijają, to głównie dwustronne. A i to w przypadku wielu państw dość mizernie.

        Inicjatywa Środkowoeuropejska nie ma, oczywiście, przyszłości jako regionalne ugrupowanie integracji ekonomicznej. Jest to jednak godne uwagi forum współpracy w innych dziedzinach, zwłaszcza kultury i rozwoju kontaktów - także gospodarczych - poprzez coraz pełniejszą integrację w małych regionach. Pomiędzy Adriatykiem a Bałtykiem jest ponad 30 tzw. Euroregionów i ich rozwojowi bynajmniej nie zagraża ani globalizacja, ani integracja europejska. Wręcz odwrotnie.    

                       

        Bolonia, 4 lutego 2001 r.