Wystąpienie Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Finansów Grzegorza W. Kołodko w odpowiedzi na stanowisko pana posła Wojciecha Jasińskiego
(35 posiedzenie Sejmu RP, 1 dzień, 21 listopada 2002 r.)

       

 

Panie Marszałku!
Wysoka Izbo!

Mam nadzieję, że nie uda się mojemu przedmówcy wmówić sobie, a na pewno nie opinii publicznej, także nie panu marszałkowi i Wysokiej Izbie, że nie jest dobrze. Ja nigdy nie powiedziałem, że jest dobrze, mówię tylko, że jest lepiej. Czasami mam prawo oczekiwać i także od posłów opozycji, żeby wiedzieli, co od czego zależy, żeby powoływali się na fakty, żeby tych faktów nie przekręcali, nie wprowadzali koleżanek i kolegów posłów w błąd, a przy okazji również opinii publicznej i społeczeństwa Polityka naszego rządu jest prowadzona po to, żeby dobrze się miało polskie społeczeństwo i w rzeczy samej zdumiewa mnie, choć pewnie jeszcze niejedno będzie mnie w życiu dziwić, z jednej strony złość niektórych posłów opozycyjnych z tego powodu, że sytuacja zmienia się na lepsze i radość z tego powodu, że wciąż jeszcze występuje wiele problemów, o których mówimy na tej sali. Wolałbym, żeby padały z tej trybuny konkretne propozycje, co i jak rozwiązywać, a nie takie, jak przed chwilą ze strony posła Prawa i Sprawiedliwości, który sugeruje, żebyśmy popadli znowu w defetyzm, pesymizm i obniżyli prognozy wzrostu gospodarczego, a tym samym prognozy dochodów do budżetu państwa. Rozumiem, że gdyby tej rady wysłuchać i zaprogramować mniejsze przychody, to pan poseł, gdyby logicznie myślał do końca, powinien zaproponować albo zwiększenie deficytu - ale słyszeliśmy, że on jest za duży, albo cięcie wydatków - ale słyszeliśmy, że one są za małe. Otóż tym się różni, panie marszałku, rząd od opozycji, że rząd jest odpowiedzialny i odpowiada za budżet, który przedkłada, bo będzie musiał go realizować i nie zgłasza równocześnie nonsensownych, nawzajem wykluczających się postulatów, żeby obniżyć dochody, zwiększyć wydatki i w tym samym czasie zmniejszyć deficyt, bo to jest po prostu niemożliwe.

Po drugie, za każdym razem będę, panie marszałku, prosił o głos i korzystał z moich konstytucyjnych upoważnień, jeśli będzie tutaj głoszona nieprawda. Po raz kolejny zostały zgłoszone tezy czy pomówienia pod adresem mojego rządu, naszego rządu, o tak zwanym zamiataniu pod dywan i ukrywaniu czegoś, również odnośnie do finansów publicznych, w części dotyczącej agencji. Chcę stwierdzić, że po raz pierwszy projektowi ustawy budżetowej towarzyszą załączniki w postaci planów finansowych agencji. I to jest właśnie odkrywanie, to jest pokazywanie, w jakiej sytuacji są finanse tychże agencji. Ten stan jest w dużo większym stopniu skutkiem procesów zaszłych już w czasach minionych, a tylko w niewielkim stopniu skutkiem tego, co udało się poprawić. I tak pan poseł i państwo macie plany finansowe Agencji Mienia Wojskowego, Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, Agencji Rezerw Materiałowych, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, Agencji Rynku Rolnego, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Plany finansowe tychże agencji nigdy nie były przedstawiane Wysokiej Izbie w latach 1998-2001. Warto zadać pytanie parlamentowi, marszałkom, premierom, dlaczego tak się działo.

Druga uwaga dotyczy nieporozumień, które tutaj mają miejsce i sądzę, że nie są też kwestią przypadku. Trzeba tę sprawę wyjaśnić do końca. Narodowy Bank Polski w niczym nie zmienił swojej polityki! Narodowy Bank Polski zmienił swoją prognozę, a nie mógł jej nie zmienić, tak jak na tle ewidentnej zmiany pogody, co widzą nie tylko fachowcy. Trudno utrzymywać, że będzie za 2 godziny -17, skoro akurat wszyscy widzą, że jest +7, temperatura rośnie i może być +8. Narodowy Bank Polski zmienił wyłącznie swoją prognozę. Poinformował o niej, kiedy doszedł do wniosku, że jest ona dostatecznie wiarygodna, aby się nią podzielić. Narodowy Bank Polski podał we wrześniu zakładaną wielkość swoich dochodów i zysków, a tym samym wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego, która zgodnie z ustawą przynależy państwu polskiemu, jako że jest to bank państwowy, bank narodowy. Na rok 2003 podał kwotę 3 567 000 000. Trwały ustalenia - w roboczej, dobrej atmosferze - z niezależnym bankiem centralnym, czy tyle będzie na pewno, czy można liczyć ewentualnie na więcej, od czego by to zależało etc. We wrześniu otrzymaliśmy odpowiedź niezależnego banku centralnego: tak, wpłaty z zysku NBP do budżetu państwa - a jak już wspomniałem, zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem przejmujemy ok. 87% z zysku Narodowego Banku Polskiego - będą wyciągnięte przez budżet i wyniosą 3567 mln zł. Rząd to wpisał do projektu ustawy budżetowej, opierając się na szacunkach Narodowego Banku Polskiego i przedstawił je wraz z uzasadnieniem w projekcie przesłanym 30 września. Otrzymaliśmy te dane dwa miesiące temu, potem zachodziły różne procesy ekonomiczne i finansowe, dotyczące również tej materii, w której funkcjonuje Narodowy Bank Polski. Dzieją się różne rzeczy także na rynkach finansowych i Narodowy Bank Polski odpowiednio weryfikował swoją prognozę. Jest to delikatna sfera, zyski banków centralnych, a odpowiednio także wpłaty z tego zysku do budżetu w naszym przypadku charakteryzują się wyjątkową zmiennością. Nie mam pretensji do Narodowego Banku Polskiego o to, że zmienił prognozę, dlatego że rozumiem, z jakich przesłanek wychodziły wcześniejsze szacunki, a jak się zmieniły sytuacje i oceny odnośnie pewnych strumieni i zasobów czy relacji finansowych, które skłoniły Narodowy Bank Polski do zmiany tejże prognozy. W informacji, przesłanej przez Narodowy Bank Polski do Ministerstwa Finansów w ubiegłym tygodniu, jest zawarta prognoza, że zysk planowany do odprowadzenia w roku 2003 z zysku roku 2002 wyniesie dokładnie 4 680 600 000 zł. Rozmawialiśmy przez te kilka dni z bankiem centralnym, czy podtrzymują tę prognozę także teraz, kiedy my mamy dyskutować i przyjmować budżet w czytaniu drugim i trzecim. Czy można na tym się na tyle oprzeć, żeby zapisać to jako realistyczny dochód budżetu państwa. Uzyskaliśmy potwierdzenie Narodowego Banku Polskiego, wobec tego przyjmujemy tę skądinąd korzystną dla nas prognozę i proponujemy wpisać do dochodów budżetu państwa w roku 2003 kwotę 4680,6 zamiast 3567 mln. Wobec tego nie ma tu żadnego gestu dobrej woli, nie ma tu żadnej zmiany polityki ze strony niezależnego banku centralnego. Jest zmiana prognozy dokonana w oparciu o obiektywne procesy rynkowe, która w normalnym trybie została przekazana do Ministerstwa Finansów. Minister finansów poinformował o tym premiera i z jego upoważnienia przekazuje tę korektę Wysokiej Izbie.

A teraz wyjaśnijmy sobie jeszcze jedno. Wpłaty z zysku NBP te cechują się, jak powiedziałem, dużą zmiennością. Proszę zwrócić uwagę, że o ile na przykład w roku 1996 ta wpłata wyniosła 359 mln, to w następnym roku - 1135 mln. Tak więc z roku na rok zwiększyła się ona trzykrotnie. Ale w następnym roku, 1998, wyniosła już tylko 322 mln. Spadła więc trzykrotnie. W kolejnym roku wyniosła ona 502 mln, a potem skoczyła w roku 2000 do 2205 mln.

W roku 2001 zaś, według znowelizowanej ustawy budżetowej, wyniosła 4868,8 mln, czyli ponad dwa razy więcej niż w roku 2000. Z kolei w roku 2002, który obecnie biegnie, wyniesie raptem 2582 mln, a więc znowu połowę tego, co rok wcześniej. Teraz mamy propozycję, by wynosiła ona 4680,6 mln zł, co jest istotnie więcej niż w roku 2002. Z pewnością jednak nie można dzisiaj czynić żadnych założeń, że uda utrzymać się takie wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego w roku 2004 i następnym, bo gdyby wyciągać wnioski z wahań w wysokości tegoż zysku i wpłat z tego tytułu do budżetu państwa w minionych latach, to trzeba by spodziewać się tego również w przyszłości. Tę informację do projektu ustawy budżetowej mogliśmy wprowadzić wtedy, kiedy stała się ona twardym faktem podanym rządowi przez niezależny bank centralny. Stało się to w ostatnich dniach. W sposób naturalny ta informacja, panie marszałku, trafiłaby do Wysokiej Izby na tej właśnie sesji Sejmu. Stało się wszakże tak, że pojawiły się w międzyczasie inne dodatkowe informacje, w kontekście wczorajszej decyzji Trybunału Konstytucyjnego kwestionującego jedną z ustaw przyjętych wcześniej przez Wysoką Izbę i w kontekście dziejącego się już procesu restrukturyzacji finansowej. Zmienia to z kolei prognozy, urealniając je po stronie dochodów budżetu państwa. Łącząc te dwa fakty, proponujemy rozwiązanie, które wydaje się w tej sytuacji zupełnie oczywiste i zrozumiałe.

Co do przyszłorocznego budżetu i wypowiedzi posła Prawa i Sprawiedliwości, to chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na fakt oczywisty, że dochody budżetu państwa są prognozą, natomiast wydatki są obowiązkiem. Na tym polega trudność, na tym polega sztuka budżetowania. To, co jest zapisane w ustawie budżetowej, jeśli chodzi o wydatki, jest obowiązującym prawem. To ma być fakt. To ma być uruchomiony strumień. To ma być wykorzystany zasób. Natomiast to, co jest po stronie dochodów, opiera się na szacunkach, naszym zdaniem bardzo rzetelnych, bardzo profesjonalnych, bardzo wyważonych, choć ma pan poseł rację, że w niektórych punktach bardzo napiętych, ale realistycznych. Rząd cały czas podtrzymuje swoje założenia odnośnie dochodów, opierając je na przekonaniu, że działania reformatorskie, a przede wszystkim rozwój prywatnej przedsiębiorczości, i wspomożenie tejże poprzez ustawę restrukturyzacyjną i restrukturyzację finansów, przyczynią się do zwiększenia dochodów w takim stopniu, w jakim to zapisaliśmy. Tak, aby przy tych wydatkach, jeśli je Wysoka Izba zaakceptuje, deficyt wyniósł nie więcej niż 38,7 mld zł, czyli znacznie mniej niż w roku poprzednim, znacznie mniej, niż jeszcze kilka miesięcy temu zakładano w trakcie wstępnych prac nad budżetem roku przyszłego. Deficyt ten - nie byłbym ministrem finansów, gdybym tego nie dodał - jest wciąż zbyt duży, ze względu na konieczność dalszej konsolidacji finansów publicznych i ich stabilizacji w dłuższym okresie. W następnych latach z pewnością wszyscy kolejni ministrowie finansów będą musieli troszczyć się o to, żeby ten deficyt był i realnie, i relatywnie, w stosunku do produktu krajowego brutto, coraz mniejszy. Żeby z czasem ustabilizował się na takim poziomie, aby także od tej strony Polska spełniała kryteria z Maastricht. Gdy Polska już będzie członkiem Unii Europejskiej, kiedy to będzie dla nas najkorzystniejsze, kiedy będziemy maksymalizować korzyści z tego płynące i minimalizować koszty temu towarzyszące - będzie można wprowadzić także naszą gospodarkę do europejskiego obszaru walutowego i wdrożyć u nas europejski pieniądz euro, co znakomicie zmniejszy koszty transakcyjne, poprawi konkurencyjność polskich przedsiębiorców i w dłuższej perspektywie zwiększy również zdolności rozwojowe. Mówię o tym przy okazji tego budżetu, gdyż budżet jest tylko - albo aż - na rok 2003. Natomiast trzeba widzieć - i tego w naszej debacie może trochę brakuje, ale bardzo sobie cenię to, że te wątki się pojawiały, za te głosy dziękuję - ten budżet w szerszym kontekście. Jest to budżet stabilizacji, w sprawie której jeszcze jest wiele do zrobienia. Jest to budżet rozwoju, który wyraźnie ulega przyspieszeniu. Te wyjaśnienia składam w tym momencie, zwłaszcza odnośnie do załączników w postaci planów finansowych agencji, dlatego że wielu informacji o stanie finansów publicznych, jeszcze Wysoka Izba nie miała. Niektórzy narzekali, że za dużo jest tych informacji, ale sądzę, że lepiej mieć ich wiele, bo wtedy można znaleźć te, które panie i panów i posłów interesują. Jeśli zaś będą jakieś pytania techniczne co do interpretacji pewnych zapisów, to gdyby nie starczyło czasu w dalszej fazie dyskusji, jako minister finansów wraz ze współpracownikami jestem do dyspozycji i pana posła, i wszystkich zainteresowanych pań i panów posłów.